wtorek, 6 listopada 2012

Z Formatów.

Pojechaliśmy wcześniej żeby mieć czas na przygotowania. Okazało się że byliśmy jedynymi z pierwszych, ale nie z tych co organizowali. Połowa czasu, w którym mieliśmy się przygotowywać przesiedzieliśmy bezczynnie czekając. Stoisko nie wyglądało super zachwycająco, ale to pewnie wynikło z mojego niedoświadczenia w organizowaniu czegoś takiego. Nie uważam tego dnia za zmarnowany, ale na pewno nie jestem też super zadowolona. Mocno zawiodłam się odbiorcami. Spodziewałam się dojrzałych ludzi, normalnych mangowców, a zastałam bandę dzieciaków. Trudno. Całą ocenę tego wypadu podniosły warsztaty, na których spędziłam całkiem przyjemnie czas. 



Warsztaty odbywały się w małym chaosie, który pozostawiły po sobie wcześniejsze warsztaty. Szczerze mówiąc wcale mi to nie przeszkadzało. Lepiąc w domu mam dookoła może i większy bajzel. 

Biedna Kicajka, tyle czasu musiała wytrzymać w naszym towarzystwie. Widać już po jej minie, że jest wyraźnie tym niezadowolona ;d a obok ( tak, tak , ta mało fotogeniczna osóbka w szarym)  Ja. ; )

A ta Pani z wielką kokardą wygrała konkurs na najładniejszego rogalika, który został okrzyknięty pierogiem ;-) Pozdrawiam cieplutko te dwie osóbki, bardzo dobrze mi się z nimi pracowało, widać było zaangażowanie z ich strony. Dziękuję !


 I reszta brygady warsztatowej:




Pozdrawiam, Syśka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz